– Twórcą Teatru NN jest Tomasz Pietrasiewicz, który bardzo mocno doświadczył na sobie konsekwencji zajmowania się tym tematem – mówi Witold Dąbrowski. – W okresie PRL-u włączyłem się w taki ruch teatru alternatywnego, który tam, w tym systemie, zadawał niewygodne pytania. I my zadawaliśmy sobie pytania m.in. o świat i przeszłość. W 1990 roku trafiłem do Teatru NN. Tam okazało się, że za Bramą Grodzka, zwaną też Bramą Żydowską, znajdowało się kiedyś miasto żydowskie, które po likwidacji getta zostało zburzone, zrównane z ziemią. Z planu miasta zniknęły ulice, domy, synagogi. Zapomniano o lubelskich Żydach świadomie i nieświadomie. Postanowiliśmy więc ocalić tę historię dla siebie, a później również dla innych. Stworzyliśmy centrum pamięci, w którym przechowujemy historię żydowskiego Lublina.
Grzegorz Kamiński podczas studiów zajął się historią powstań śląskich. Zbierając informacje na ten temat, rozmawiał również ze starszymi mieszkańcami okolicznych miejscowości. Jeden z nich opowiedział mu o mieszkających tam kiedyś Żydach. – Gdy zacząłem pracę w szkole w małej miejscowości, postanowiłem zająć się historią regionalną. Wybór padł na cmentarz żydowski. Kiedy po raz pierwszy zaprowadziłem na niego swoich uczniów, sami zaproponowali, żeby go posprzątać.
Bogdan Białek jest zaskoczony brakiem należytej debaty po filmie Pokłosie. – Rozmowy zdominował temat krzywd, jakie spotkały Macieja Stuhra. A przecież w jakimś sensie to film o mnie i setkach innych ludzi, którzy żyją w małych miejscowościach. To film o samotności, o tym, jak głęboko jest się samotnym, bo nie potrafi się odpowiedzieć na pytanie o to, dlaczego się tym zajmuje, dlaczego mnie to pociągnęło.
Często ludzie myślą: „robisz to, bo jesteś Żydem, albo może Twoja rodzina ma coś na sumieniu i teraz spłacasz ten dług”. Drugi rodzaj samotności pojawia się wtedy, kiedy bliscy zaczynają ponosić pewne koszta tej działalności, bo ona absorbuje. Mam mniej czasu dla najbliższych i jednocześnie wnoszę do domu emocje, niedobre emocje, złość, czasami rozpacz i ból. Czasami nie ma z kim o tym porozmawiać i nie ma języka, którym można by to wyrazić. Wtedy pojawia się najgorsza samotność.