W wieku 93 lat w piątek w Izraelu zmarła Miriam Guterman. Była ostatnim świadkiem przebiegu całości zajść pogromu kieleckiego, do którego doszło 4 lipca 1946 roku.
Miriam Guterman (przed wyjazdem z Polski nosiła nazwisko Maria Machtyngier) urodziła się w Kielcach, w 1921 roku. Przez całe dzieciństwo i młodość mieszkała w kamienicy przy ulicy Plany 7 (właśnie w tym budynku doszło do pogromu Żydów, w którym zginęło około 40 osób). Gdy wybuchała wojna, Niemcy wypędzili ją z domu. Ukrywała się na okolicznych wsiach. Jej przeżycia są odzwierciedleniem najbardziej skrajnych postaw Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej.
Ona sama ocalała dzięki odwadze i ogromnej trosce mieszkańców podkieleckich wsi. Jej brat został zaś zamordowany przez żyjących w tym samym czasie i na tym samym terenie Polaków, tylko z powodu swego pochodzenia. W 1945 r. Maria Machtyngier powróciła do rodzinnego domu. Znajdowała się w nim podczas pogromu. Przeżyła, ponieważ uratował ją dozorca kamienicy, Polak. Po tym wydarzeniu postanowiła opuścić Polskę, choć jak sama przyznawała uczyniła to z ciężkim sercem. Władze nie chciały jej pozwolić na wyjazd, zgodę na niego uzyskała dopiero po kilku latach.
Ponownie przyjechała do Polski na zaproszenie Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, które odznaczyło ją medalem Femina Bona, dopiero w lipcu 2011 roku. Wzięła wtedy udział w obchodach 65. rocznicy pogromu. Do licznie zgromadzonych w Pałacyku Zielińskiego kielczan mówiła wyraźnie wzruszona: – Strasznie mi smutno na duszy. Chciałam przed śmiercią odwiedzić Polskę i dlatego przyjechałam, żeby wszystkich bliskich zobaczyć i dziękuję wam bardzo za to, że chcecie mnie wszyscy pocieszyć. Dziękuję za takie przyjęcie. Kocham was bardzo, całym sercem jestem w Polsce.