4 lipca przypadła 65. rocznica pogromu kieleckiego. Stowarzyszenie uczciło ją organizowanym tradycyjnie od lat Marszem Pamięci i Pojednania. ENGLISH VERSION
Mimo ulewnego deszczu wzięła w nim udział liczna grupa – ok. 200 osób – kielczan oraz gości z Warszawy, Stanów Zjednoczonych i Izraela. Wśród przyjezdnych znaleźli się między innymi członkowie Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce, które w tym roku wsparło wysiłek organizacyjny Stowarzyszenia.
Obchody rozpoczęły się przed pomnikiem Menora. Prezes Stowarzyszenia Bogdan Białek zwrócił się do zgromadzonych: – Menora, przed którą stoimy, upamiętnia żydowskich mieszkańców naszego miasta, ich trwałą w nim obecność oraz męczeńską śmierć zadaną im przez Niemców. Stoimy w miejscu, w którym było kieleckie getto. Miejsce, w którym zgromadzono żydowskich mieszkańców Kielc, a także okolicznych miasteczek. Stłoczono ich, pozbawiono – najpierw elementarnych warunków egzystencji, a potem godności i nadziei. W ostatecznym momencie pozbawiono ich życia.
Wyjaśnił także istotę marszu, który przed powstaniem Stowarzyszenia w 2005 roku organizowany był przez osoby prywatne tj. Bogdana Białka oraz pastora Janusza Daszutę:
– Zawsze nasz marsz ma charakter bardzo spontaniczny, bardzo nieformalny i wynika przede wszystkim z potrzeby serca, dlatego nie mamy w zwyczaju – jak to się zdarza w oficjalnych ceremoniach – witać gości i wymieniać ich dostojnych funkcji. Ale dwie osoby, które są tu dzisiaj z nami chcę wymienić. To pan Filip Bialowitz, ostatni z dwóch żyjących uczestników buntu w obozie w Sobiborze i pani Miriam Guterman, kielczanka ocalała z pogromu.
Następnie wystąpił prezydent Kielc Wojciech Lubawski: – Naszym obowiązkiem jest stać na straży pamięci i prawdy – mówił, wspominając kieleckich Żydów, ich wkład w rozwój miasta i późniejsze dramatyczne losy.
Filip Bialowitz natomiast wspomniał o swej roli propagatora historii, którą sam współtworzył: – Opowiadam we wszystkich częściach świata o duchu walki narodu żydowskiego. Mam nadzieję, że moja misja odniesie sukces i razem z Bogdanem stworzymy lepszy świat, bez dyskryminacji, bez ludobójstwa.
Żydowską modlitwę odprawili rabini Michael Schudrich oraz Yehoshua Ellis. W imieniu chrześcijan uczynili to duchowni: katolicki – ks. Edward Skotnicki oraz protestancki – pastor Janusz Daszuta.
Młodzież z VI LO im. Juliusza Słowackiego w Kielcach odczytała nazwiska kilkudziesięciu żydowskich dzieci zamordowanych przez Niemców w 1943 r. Pod Menorą złożono kwiaty, zapalono znicze.
Następnie uczestnicy uroczystości udali się przed gmach dawnej synagogi. Tuż obok głównego wejścia znajduje się obelisk upamiętniający Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, czyli osoby, które w czasie wojny ratowały Żydów. Odczytano ich nazwiska. Głos zabrał Bogdan Białek: – Przywołujemy ich tu dziś nie po to, aby cokolwiek przysłaniać, ale żeby zobaczyć w ich jasnym świetle ohydę tej zbrodni, którą dzisiaj upamiętniamy. Ci ludzie dają nam nadzieję, że w każdym z nas jest cząstka czegoś szlachetnego, czystego i świętego. Tylko od nas zależy czy to się ujawni.
Po tych słowach przedstawił zgromadzonym uczestniczące w uroczystości – Janinę Zgrzembską, córkę Ireny Sendlerowej oraz uratowaną z Holokaustu Joannę Sobolewską. – Na medalu Sprawiedliwych jest taka sentencja: „Kto ratuje jedno życie ludzkie, ratuje cały świat.” Ci sprawiedliwi, tym medalem ofiarowali nam bardzo wiele światów i my te światy musimy zagospodarować – powiedziała Zgrzembska.
Bogdan Białek wręczył rabinowi Michaelowi Schudrichowi odznakę Stowarzyszenia – medal Vir Bonus. – To piękny prezent. A wcześniej, gdy młody człowiek czytał moje słowa – to było jak miód na serce, że młodzież słucha tego, co ja mówię – dziękował rabin.
Pobyt przed gmachem dawnej synagogi zakończył występ chóru, który odśpiewał hymny państwowe – polski oraz izraelski.
W strugach ulewnego deszczu uczestnicy marszu wyruszyli w kierunku kamienicy przy ulicy Planty 7/9. To właśnie w tym miejscu, 65. lat temu zamordowano około 40 Żydów. Pod tablicą upamiętniającą to tragiczne wydarzenie został przypomniany jego przebieg. Po krótkiej modlitwie wygłoszonej przez ks. Wojciecha Lemańskiego, członka Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, głos zabrał Alon Simhayoff, attaché ds. kultury, II sekretarz Ambasady Izraela w Polsce. Przypomniał o 1000-letniej obecności Żydów w Polsce, dobrych i gorszych momentach wspólnych dziejów, a zakończył uwagą o świetnie obecnie rozwijających się stosunkach polsko-izraelskich.
Jedną z uczestniczek uroczystości była Miriam Guterman (do czasu wyjazdu z Polski Maria Machtyngier) urodzona w 1921 roku w Kielcach. Przez całe dzieciństwo i młodość mieszkała w kamienicy przy ulicy Plany 7. Gdy wybuchała wojna, Niemcy wypędzili ją z domu. Ukrywała się na okolicznych wsiach. Jej przeżycia są odzwierciedleniem najbardziej skrajnych postaw Polaków wobec Żydów w czasie II wojny światowej. Ona sama ocalała dzięki odwadze i ogromnej trosce mieszkańców podkieleckich wsi. Jej brat został zaś zamordowany przez żyjących w tym samym czasie i na tym samym terenie Polaków i to tylko dlatego, że był Żydem. W 1945 r. Maria Machtyngier powróciła do rodzinnego domu. Znajdowała się w nim podczas pogromu. Przeżyła, ponieważ uratował ją dozorca kamienicy, Polak. Po tym wydarzeniu postanowiła opuścić Polskę, choć jak sama przyznaje uczyniła to z ciężkim sercem. Władze nie chciały jej na to pozwolić i dopiero po kilku latach uzyskała zgodę na wyjazd do Izraela, gdzie mieszka do dziś.
Miriam Guterman, wyraźnie wzruszona w tym tak szczególnym dla siebie miejscu podkreślała, że nie odczuwa żadnej nienawiści ani niechęci do Polaków czy kielczan w szczególności. – Strasznie mi smutno na duszy. Chciałam przed śmiercią odwiedzić Polskę i dlatego przyjechałam, żeby wszystkich bliskich zobaczyć i dziękuję wam bardzo za to, że chcecie mnie wszyscy pocieszyć. Dziękuję za takie przyjęcie. Kocham was bardzo, całym sercem jestem w Polsce – mówiła do zgromadzonych.
Następnie uczestnicy marszu udali się na cmentarz żydowski na Pakoszu, gdzie znajduje się grobowiec ofiar pogromu. Odczytano skierowany do uczestników uroczystości list prof. Władysława Bartoszewskiego. Przypomniano mowę, jaką podczas pogrzebu ofiar pogromu 8 lipca 1946 roku wygłosił rabin Dawid Kahane.
Głos zabrał Artur Hofman, prezes Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce. Podkreślił, że współcześni polscy Żydzi nie czują urazów do Polaków za krzywdy, jakich w przeszłości od nich doznali.
– Myślę że najważniejsze jest po tych 65. Latach, byśmy pamiętali, że polscy Żydzi wciąż żyją w Polsce i pamiętają, ale nie noszą w sobie ducha zemsty. Raczej pragną zrozumienia i porozumienia, aby myśleć o tym, co będzie jutro, pojutrze. Jesteśmy depozytariuszami pamięci o polskich Żydach i o tym, by ta 1000-letnia historia nie rozmyła się i nie zapominano i o tym smutnym wydarzeniu i o tym, co jest pozytywnego w naszej wspólnej historii.
Na cmentarzu zakończyła się żałobna część uroczystości.
Ostatnim elementem obchodów 65. rocznicy pogromu kieleckiego był Wieczór Pamięci w Pałacu T. Zielińskiego. Bogdan Białek odznaczył Miriam Guterman medalem Femina Bona, zaś prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego Vir Bonus.
Następnie Artur Hofman opowiadał o współczesnym życiu żydowskim w Polsce.
Wieczór zakończył koncert w wykonaniu Ernestyny Winnickiej i Moniki Chrząstowskiej, aktorek Teatru Żydowskiego w Warszawie.