Dzieci Holocaustu i Sprawiedliwi wśród Narodów Świata zapukali do drzwi Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Kielcach w przedostatnim dniu Festiwalu Wolność i Pokój. Zaprezentowali swoje książki, wspomnienia, niezwykłe relacje z czasów Zagłady. Śpieszmy się słuchać ludzi, szczególnie takich ludzi, póki jeszcze możemy. Otwórzmy dla nich drzwi i serca. Znajdźmy na to czas.
„Zapukali do drzwi…” to niezwykła publikacja pod redakcją Heleny Rembelskiej, Joanny Sobolewskiej-Pyz i Haliny Szostkiewicz, powstała w 2011 r. przy udziale Centrum Edukacji Obywatelskiej. Książka stanowi zapis niezwykłych rozmów młodych ludzi – gimnazjalistów i licealistów z całej Polski – z osobami uhonorowanymi tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Wywiady, na podstawie których przygotowano publikację, nagrywane były przez uczniów w ramach projektu edukacyjnego „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata – Sprawiedliwi wśród nas”.
Foto: Tadeusz Stankiewicz, Joanna Sobolewska-Pyz, Helena Rembelska, Bogdan Białek.
Stowarzyszenie Dzieci Holocaustu łączy ludzi uratowanych przez Polaków z Zagłady przed 14. rokiem życia. Jednym z nich jest Joanna Sobolewska-Pyz (wł. Grynszpan), kuzynka żony Adama Czerniakowa, który był prezesem Judenratu w getcie warszawskim. Właśnie z tego getta, zaledwie trzyletnia Inka Grynszpan została uratowana przez panią Niczową, która prowadziła tajne komplety nauczania. Było to 18 kwietnia 1943 roku. Dzień później wybuchło powstanie w gettcie. Inka był chora i zawszona. Przygarnęli ją państwo Sobolewscy z Milanówka. Wychowali jak swoją. Gdy po śmierci polskiej matki dowiedziała się od ojczyma skąd pochodzi, nie mogła w to uwierzyć. Rozumiała z tego tylko tyle, że jej tata nie jest prawdziwym tatą, a mama nie jest prawdziwą mamą…
12-letni Tadzio Stankiewicz wracał przez las do swojego domu w leśniczówce nieopodal Opola Lubelskiego. Jego ojciec był leśniczym i członkiem AK. Zatrudniał Żydów do prac leśnych, dzięki czemu od poniedziałku do piątku mogli oni mieszkać na wsi, gdzie mieli o niebo lepsze warunki niż w getcie. Matka już wcześniej pomagała dzieciom żydowskim, zawieszając im szkaplerzyki na szyjach, tak by Niemcy brali ich za chrześcijan. W leśnych ziemiankach rodzice Tadzia ukryli w sumie 60 osób.
Mały Tadzio pewnego dnia zobaczył na swej drodze leżącego człowieka. Był to, jak się później okazało czeladnik krawiecki, Szloma Szmulewicz, uciekinier z obozu pracy w Józefowie nad Wisłą. Sędziwy już teraz pan Tadeusz opowiedział jak to nie miał siły, by samemu mu pomóc, poleciał więc po starszą siostrę Basię, która szczęśliwym zbiegiem okoliczności była sanitariuszką. Zaciągnęli rannego do domu i tam został reanimowany. Gdy się ocknął, chciał uciekać, ale dzieci przytrzymały go i wyjaśniły, że nic mu nie grozi, że jest w dobrych rękach. Potem z pięciorgiem innych Żydów ukrywali go w chatce skleconej z patyków i słomy na bagnach. Uratowali mu tym samym życie. Po latach Jan-Szloma nazwie swoją córkę imieniem Basia, a o Tadeuszu powie: „mój jedyny i najlepszy brat…”
Córka Jana Szmulewicza jest obecnie członkinią Stowarzyszenia Dzieci Holocaustu. On sam osiadł po wojnie w Lublinie. Nie wyjechał na Zachód jak wszyscy jego znajomi. Otworzył zakład krawiecki i założył rodzinę. Ma 85 lat.
– Byliśmy solidarni z Żydami. Nie mogliśmy znieść tego, że poniża się godność ludzką, że poniża się człowieka. I stąd się chyba wzięli Sprawiedliwi – mówił Tadeusz Stankiewicz, Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Dziękujemy za liczne przybycie i zapraszamy na dalszą część Festiwalu!
13 listopada Wieczór poświęcony Tadeuszowi Mazowieckiemu
M.K.