List w sprawie wystawy „Doświadczenie Auschwitz”

Publikujemy list Lili Haber (Stowarzyszenie Krakowian w Izraelu) i Aleksandra Skotnickiego (Stradomskie Centrum Dialogu) dotyczący plakatów promujących wystawę „Doświadczenie Auschwitz” w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie. Prosimy o przesłanie Państwa  opinii w tej sprawie na adres naszej poczty elektronicznej: biuro@jankarski.org.pl
             

„Doświadczenie Auschwitz”?

    

W ostatnim okresie Kraków został obwieszony plakatami zachęcającymi do oglądnięcia wystawy w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie ( Mocak) pt. „Doświadczenie Auschwitz”. Na plakacie ( również z napisami angielskimi) informuje się, że wystawa będzie czynna w Krakowie od 15 maja do 30 października 2015 r.
    

Prawie 2/3 plakatu zajmuje zdjęcie młodej, nowoczesnej, dziewczyny z szerokim uśmiechem, która pozuje do zdjęcia na tle drutów kolczastych oraz budki strażniczej obozu koncentracyjnego.

 

Zdjęcie to wybrano z kilkudziesięciu prac prezentowanych na wystawie, być może jako najbardziej szokujące kontrastem młodego, pięknego, współczesnego  życia w zetknięciu się z tragedią Zagłady wielu milionów niewinnych Europejczyków, w tym nie tylko Żydów ale przedstawicieli wielu narodów, w tym prawie 100 tysięcy Polaków.
    

Można zrozumieć intencje organizatorów, którzy chcą zachęcić do kupowania biletów wstępu na rzeczoną wystawę bulwersującym zestawieniem odwiedzającej dzisiaj miejsca pamięci młodej osoby, robiącej sobie zdjęcie na tle drutów  kolczastych niemieckiego – nazistowskiego obozu zagłady zbudowanego na polskiej ziemi. Ale tego typu prowokacja nie tylko jest niestosowna, ale zakłamuje pamięć  o największej zbrodni w historii ludzkości a eksponowana na ulicach, przystankach tramwajowych i słupach ogłoszeniowych Krakowa  (pod patronatem finansowanego przez Miasto Muzeum  Sztuki Współczesnej), obraża uczucia  wielu mieszkańców Krakowa i ich przodków, jak i przybywających do naszego miasta gości z całego świata w tym również tych, którzy jako nieliczni, przeżyli tragedię obozów.
    

Zdjęcie to można skontrastować  z twórczością wielu wybitnych krakowskich  artystów uratowanych przez Oskara Schindlera jak Józef Bau czy  Genowefa Manor,  a także William Wachtel. Ten ostatni na okładce wzruszających wierszy pisanych nocą na siennikach baraków obozu koncentracyjnego – autorstwa dwóch sióstr krakowianek: Henryki i Ilony Karmel – przedstawił je jako dwie młode dziewczyny w pasiakach obozowych, z których jedna wystawiając za druty swą rękę, dotyka płatków rosnących tam  kwiatów jakby odbierając posmak piękna wolnego świata.

 

Mieszkające do dziś w Krakowie osoby, które przeżyły obozy, a w których straciły większość członków swoich rodzin m.in. Bronisława Horowitz – Karakulska jak i prezes społeczności polonii żydowskiej w Australii Bernard Korbman – ludzie o szerokich horyzontach – nie kryją zażenowania, a nawet oburzenia z tej formy deprecjacji ofiar totalitarnego systemu, który objął swym zasięgiem prawie cały świat.

 

Autorzy tego listu próbują zrozumieć intencje dyrekcji Muzeum Sztuki Współczesnej zorganizowania artystycznych wizji współczesnych twórców – jak mówi podtytuł wystawy – relacji  Polska- Izrael- Niemcy, ale wolność wyrażenia się w sztuce nie może dotyczyć tak tragicznych losów naszych współobywateli przede wszystkim żydowskich ale nie tylko. Zachęcanie do zwiedzenia Muzeum przez tego typu plakaty jak i ogromny banner 10x 5 metrów wiszący na terenie byłej fabryki Oskara Schidlera – tej szlachetnej samotnej wyspy na oceanie ludobójstwa- znanej na całym świecie dzięki filmowi Stevena Spielberga jest nadużyciem i zawłaszczeniem w niestosowny sposób tej ” Arki Noego” ( gdzie przez cały okres okupacji niemieckiej ratowano przed wywiezieniem do obozów śmierci ok 1000 mieszkańców Krakowa pochodzenia żydowskiego).

 

Jak już sprowokowani tym obraźliwym plakatem wejdziemy do środka Muzeum, zobaczymy m.in. powtarzany co kilka minut nakręcony amatorską kamerą film z komory gazowej, w której sześciu nagich osobników ( w tym trzech mężczyzn i trzy kobiety) bawią się w berka ( jak brzmi opis tego filmu) biegając z uśmiechem po tej komorze śmierci.

 

Ciekawi jesteśmy czemu ma służyć ta promocja ” radosnej twórczości” artystycznej?. Czy zaprzeczeniu prawdy historycznej czy lekceważeniu uczuć żyjących do dziś krewnych ofiar, a nawet przeciętnego, nie bezpośrednio związanego z tematem, odbiorcy.

 

W Niemczech jakakolwiek forma promocji nazizmu czy zaprzeczenia prawdy historycznej z nim związanej jak i lekceważenia jego ofiar, jest niedopuszczalna  a nawet karana sądownie.

 

Skoro 70 lat po zakończeniu tragicznej wojny, która kosztowała życie 50 milionów istnień ludzkich, w tym 6 milionów obywateli polskiego pochodzenia przypominamy w tak radosny, nieodpowiedzialny i prowokacyjny sposób  te wypadki, to być może za parę lat  zobaczymy przedstawioną na plakacie opalającą się dziewczynę w stroju kąpielowym.  Myślę, że istnieją inne sposoby zachęcania do odwiedzin i podziwiania tak trudnej sztuki współczesnej niż poprzez obrażanie uczuć ludzkich.

 

W świetle powtarzanych w różnych krajach ( USA, Niemcy, Holandia) określeń o „polskich obozach koncentracyjnych” promowanie takim plakatem  tematu Holokaustu w naszym kraju jak również w okresie zbliżającego się Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie uważamy za niewłaściwe żeby nie powiedzieć niedopuszczalne.

 

Napisy na murach Krakowa typu „Żydzi do gazu”, rysunki przedstawiające gwiazdy Dawida wiszące na szubienicach czy takie plakaty MOCAK-u nie powinny witać przybyszów z całego świata przejeżdżających przez nasze miasto w drodze do byłego obozu Auschwitz.

 

Również w imię tzw. demokracji i wolności zgromadzeń dopuszczanie do przemarszów Młodzieży Wszechpolskiej i innych ugrupowań nacjonalistycznych po Rynku Krakowskim, którzy z łysymi głowami, w strojach przypominających ONR- owców i z okrzykami ” Polska dla Polaków” świadczy nie o tolerancji władz miasta, ale o braku wyobraźni i o nieodpowiedzialności nie tylko wobec prawdy historycznej (do czego takie organizacje doprowadzały), ale również jak takie marsze  kształtują wyobrażenie milionów turystów i telewidzów o polskiej wrażliwości, pamięci i odpowiedzialności.

 

W powyższym kontekście co miałem powiedzieć o współczesnej Polsce przedwojennemu krakowianinowi Edwardowi Mosbergowi, który już dwukrotnie przywoził z Nowego Jorku do Krakowa swoich wnuków, aby w Synagodze Tempel odbyli swą Bar Micwę – w mieście jego urodzenia oraz gdzie ich babka – żona Edwarda – została uratowana przez polskich sąsiadów – późniejszych Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata?

 

Pamiętajmy, że prowokacyjna wystawa MOCAK-u znajduje sie na terenie filii byłego nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Płaszowie, w „Emalii” gdzie ratowano Żydów przed Zagładą,  a  polskich pracowników ( ok 300) przed wywiezieniem  na roboty do Niemiec. Oraz gdzie Herr Direktor zwalniał ukraińskich strażników za to, że bili  jego pracowników. To było miejsce wyjątkowe – oaza człowieczeństwa na pustyni moralnego odrętwienia.
    

Czy dziewczyna z plakatu nie wie, że na tych drutach kolczastych podłączonych do prądu zginęły setki więźniów, którzy stracili wszelką nadzieję i zostali pozbawieni człowieczeństwa przez brunatny terror?
    

Te druty są święte, należałoby na nich kłaść kwiaty a nie szczerzyć na ich tle zęby w uśmiechu do ” artysty fotografa” pseudo sztuki współczesnej. I czy musimy te plakaty wieszać na ulicach Krakowa aby epatowały młodzież pozbawioną coraz częściej lekcji historii w szkołach i przystępującą później do grup nacjonalistycznych, neofaszystowskich i kibicowskich.
    

A może by zamiast takiego plakatu rozwiesić w mieście powiększoną miniaturę „Statutu Kaliskiego” w iluminacji Artura Szyka z 1927 roku, skoro właśnie obchodziliśmy 750-lecie tej pierwszej polskiej konstytucji regulującej stosunki polsko- żydowskie.
    Czy nie lepiej promować to piękne dzieło polskiego prawa, kultury i tolerancji  ustanowione przez księcia Bolesława Pobożnego w 1264 roku, a potwierdzone przez kolejnych polskich królów aż do Stanisława Augusta Poniatowskiego? Na jednej z plansz „Statutu” polski  Żyd Artur Szyk pisze ” Ad maiorem Poloniae Gloriam”… ( Ku większej chwale Polski)…
    

Na koniec osobista refleksja… Za takimi drutami obozu koncentracyjnego zginęła matka mojej matki – Anna Sokołowska- profesor gimnazjum w Nowym Sączu, ratująca w czasie okupacji swoich byłych uczniów żydowskiego pochodzenia. Znaleźli u swojej nauczycielki i wychowawczyni obrońcę. Za tę pomoc moja babka zapłaciła życiem.
    

Jako jej wnuk ale przede wszystkim jako krakowianin, lekarz, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz organizator corocznego Dnia Pamięci w auli Collegium Novum UJ z okazji rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz z udziałem byłych więźniów –  nie mogę pozostać obojętnym wobec zjawisk, które opisałem.

             

Lili Haber                                                              Aleksander B. Skotnicki   
Stowarzyszenie Krakowian w Izraelu                          Stradomskie Centrum Dialogu