– Wyjechałem z Polski, ale Polska nigdy nie wyjechała ze mnie – mówił mieszkający od 4 lat w Izraelu ks. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. Duchowny był gościem kolejnego spotkania odbywającego się w ramach „Jaka Polska? Jaki Kościół”.
Wydarzenie zwróciło zainteresowanie licznych kielczan, którzy po brzegi wypełnili salę konferencyjną Muzeum Dialogu Kultur, oddziału Muzeum Narodowego. Spotkanie prowadził prezes Stowarzyszenia Bogdan Białek.
Ks. Weksler-Waszkinel opowiadał zebranym historię swojego życia. Urodził się 28 lutego 1943 roku w getcie w Starych Święcianach koło Wilna jako syn Jakuba i Batii Wekslerów. Kilka dni przed zagładą getta matka oddała go polskiej rodzinie Waszkinelów, wypowiadając wówczas słowa do Emilii Waszkinel: „Pani jest chrześcijanką, pani wierzy w Jezusa, więc niech pani w imię tego Żyda, w którego pani wierzy, uratuje moje dziecko. Gdy dorośnie, niech zostanie księdzem”.
Chłopiec został ochrzczony i otrzymał imię Romuald. W 1966 r. przyjął święcenia kapłańskie. Dwa lata później rozpoczął studia filozoficzne na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 12 lat po świeceniach kapłańskich, 23 lutego 1978 w Lublinie podczas rozmowy z matką dowiedział się o swoich żydowskich korzeniach.
– Gdy dowiedziałem się, kim byli moi żydowscy rodzice, poczułem się człowiekiem kompletnym. W wieku 35 lat ponownie się narodziłem – podkreślił.
Do tego czasu nieustannie, najpierw nieświadomie, a w życiu dorosłym w sposób w pełni świadomy poszukiwał swojej tożsamości. Obsesyjnie, jako, dziecko szukał swojego podobieństwa w rysach twarzy polskiej matki i ojca. I nie znajdował.
– Gdy pytałem o ten brak podobieństwa moich rodziców, to milczeli. Już jako ksiądz doceniłem tę postawę, gdyż nigdy mnie nie okłamali. Woleli milczeć niż kłamać i oszukiwać. Bałem się być Żydem. Mój polski tata wskazując na wizerunek Jezusa wiszący nad łóżkiem mówił do mnie: „To jest twój Żyd” – wspominał ksiądz.
Nie krył, że już jako dziecko doświadczał wielu przykrości ze strony równiesników i sąsiadów, którzy często niedwuznacznie sugerowali jego „inność”. Były one szczególnie bolesne ze strony księży. Tuż przed święceniami kapłańskimi, jego opiekun z seminarium duchownego zasugerował, że być może nie został on ochrzczony.
Ks. Weksler-Waszkinel wspominając poszukiwania tożsamości przytoczył opowieść o swojej korespondencji do Jana Pawła II. – Tak się złożyło, że wkrótce po tym jak dowiedziałem się o swych prawdziwych korzeniach, kardynał Wojtyła został papieżem. Napisałem w liście do Jana Pawła II jako Żyd do następcy Żyda – świętego Piotra i zarazem wspaniałego Polaka, że jeśli nie odnajdę swoich rodziców biologicznych, to w swej posłudze kapłańskiej będę realizował misję miłości do Żydów i Izraela. Jakaż byłą moja radość, gdy papież odpisał – zwracając się do mnie „Drogi Bracie” – że będzie się modlił za mnie – opowiadał.
W 1992 roku ksiądz Waszkinel poznał nazwisko i imiona swoich biologicznych rodziców. Napisał kolejny list do Jana Pawła II z pytaniem czy może do swego polskiego nazwiska dołączyć nazwisko swych biologicznych rodziców, oraz – zgodnie z tradycją żydowską imię swego ojca. – Kiedy otrzymałem odpowiedź na kopercie napisane było nazwisko adresata „Ksiądz Romuald Jakub Weksler-Waszkinel” – mówił kapłan.
– Opuszczałem Polskę w poczuciu samotności. Wyjechałem z Polski, ale Polska nie wyjechała ze mnie – mówił odpowiadając na pytanie Bogdana Białka, co oznacza dla katolickiego księdza być Żydem. – Jestem Żydem. Nie mam żalu, ani wyrzutu, że dowiedziałem się, iż jestem Żydem w 35 roku życia, a w 12 roku mojego kapłaństwa, choć na początku czułem się jak wyrzucony z samolotu – zwierzał się.
Jednocześnie ks. Waszkinel nie krył, że wpływ na podjęcie decyzji o wyjeździe do Izraela wywarła gorycz wynikająca z niechęci okazywanej mu ze względu na swe żydowskiego pochodzenie przez innych kapłanów i zwierzników Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, którego był wykładowcą. – Atmosfera bardzo pogorszyła się po śmierci Jana Pawła II – z żalem wyjawiał ksiądz Weksler-Waszkinel.
Odnosząc się do hasła „Jaka Polska? Jaki Kościół” duchowny przytoczył anegdotę. – Pewnego razu, na początku swego pobytu w Izraelu uczestniczyłem w nabożeństwie szabatowym w synagodze. Kiedy do zgromadzonych zwrócił się rabin, po krótkim czasie zauważyłem, że słuchacze zaczynają wychodzić. „Rabin będzie miał kłopoty. Pewnie go zwolnią” – usłyszałem od znajomych. Zdumiało mnie to, bo w Kościele jest dokładnie na odwrót. Ale właśnie takiej organizacji Kościoła bym sobie życzył. To kapłan jest po to, aby służyć wspólnocie, w żadnym wypadku nie powinno być na odwrót. Mamy wielki kłopot z klerykalizmem – mówił ks. Weksler-Waszkinel.
„Jaka Polska? Jaki Kościół” to zainaugurowany przez Stowarzysznie im. Jana Karskiego wiosną 2012 roku cykl, którego motywem przewodnim jest pytanie zaczerpnięte z twórczości Słowackiego: „Polska, ale jaka?” oraz stwierdzenie Adama Michnika: „Polska będzie taka, jaki będzie polski Kościół rzymskokatolicki”. Dotychczas w ramach cyklu odbyły się między innymi spotkania z wybitnymi przedstawicielami polskiego Kościoła – księżmi Adamem Bonieckim, Ludwikiem Wiśniewskim, Tomaszem Dostatnim i Wacławem Hryniewiczem.
Spotkanie z ks. Romualdem Jakubem Wekslerem-Waszkinelem odbyło się przy wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg.