Chciałabym podzielić się bardzo emocjonalnym doświadczeniem, które przeżyłam po kilku latach badań, gdy byłam w stanie znaleźć wspomnienia, które ujawniły nieznane wcześniej informacje dotyczące mojej matki.
Lola urodziła się w Kielcach (w Pińczowie), w Polsce 6 maja 1920 roku, w rodzinie kupców tekstylnych nazwiskiem Fajnszat. Dorastała w okresie międzywojennym, jako typowa żydowska nastolatka z średniej klasy jej czasów. Stała się piękną dziewczyną, uczennicą żydowskiego gimnazjum. Lola kochała modę, była wysportowaną optymistką, szczególnie lubiła jazdę na łyżwach.
Razem z matką i rodzeństwem (byłą trzecim z piątki dzieci), Lola była aktywnym członkiem rewizjonistycznego ruchu syjonistycznego, Betar. Ta aktywność nie była nietypowa dla córki z tradycyjnego żydowskiego domu, ale wymagała śmiałego ducha. I ona go miała.
Prawie do wybuchu wojny z Nazistowskimi Niemcami, Lola miała szczęśliwą młodość. Chociaż po dojściu w Niemczech Hitlera do władzy w 1933 r. życie dla Żydów stawało się coraz trudniejsze nawet w Kielcach. Zmieniło się gwałtownie na gorsze, gdy niemieckie wojsko najechało Kielce po południu 4 września 1934 r.
Półtora roku później jej ojciec popełnił samobójstwo, a jej starsi bracia zostali wywiezieni na przymusowe roboty i zastrzeleni. W wigilię Paschy – 31 marca 1941 r. Lola została zamknięta w kieleckim getcie wraz z 28 000 innych Żydów. W getcie, wciąż śniąc o lepszej przyszłości, 27 grudnia 1941 r. poślubiła swojego pierwszego męża, Dawida Taumanna.
Kieleckie Getto zostało zlikwidowane w sierpniu 1942 r. Lola została wysłana do niewolniczej pracy w fabryce amunicji w Pionkach, ale wcześniej widziała jak reszta jej żyjącej rodziny została przetransportowana do Treblinki, gdzie zostali zamordowani po przybyciu. Lola przeżyła ogromne piekło. Po niewolniczej pracy w fabryce amunicji została ewakuowana do Auschwitz, gdzie stała się numerem A15092. Stamtąd jej via dolorosa (droga cierpienia) poprowadziła ją do niesławnego obozu w Bergen-Belsen, do Bolmitz i do Elsnig-Wasag, obozów przymusowej pracy w Niemczech.
W dniu 20 kwietnia 1945 (ostatnie urodziny Hitlera), Lola uwolniła się i uciekła z pociągu, w którym była zamknięta przez trzy dni w trakcie bombardowania przez aliantów wioski Seddin niedaleko Poczdamu.
Jej mąż, Dawid Taumann został zamordowany 28 kwietnia 1945 r. w Mauthausen (osiem dni po tym jak Lola uwolniła się z pociągu).
Moja matka wróciła do swojego rodzinnego miasta w Polsce tylko po to, aby spojrzeć gorzkiej prawdzie w oczy, że jest jedynym członkiem rodziny, który przeżył. W Kielcach spotkała Abrahama Rembiszewskiego, jej przyszłego męża. Wkrótce oboje musieli uciekać z Kielc z powodu wydarzenia z 4 lipca 1946 r. znanego jako pogrom kielecki. W trakcie linczu z rąk polskich sąsiadów zginęły 42 osoby, którym udało się przeżyć Holocaust. Po długiej tułaczce przez Polskę i Niemcy, Lola i Abram odnaleźli się w Bergen-Belsen w obozie dla wysiedleńców, gdzie się pobrali. Pozostali w Hamburgu, który miał być tymczasowym miejscem, a stał się ich domem. Mój brat Jimmi mieszka z rodziną w Londynie, a ja w Hamburgu mieszkałam, aż do mojej alii.
Lola nigdy nie mówiła o horrorze Holocaustu. Niemniej jednak opuściła Auschwitz z tatuażem A15092 na jej lewym ramieniu, nie usunęła go w przeciwieństwie do wielu jej przyjaciół, którzy pozbyli się tego znaku zupełnej dehumanizacji. Numer stał się częścią jej życia, nie tylko jako widoczne przypomnienie tego co przeszła, ale także tego co była w stanie wytrzymać. W ten sposób przygotowała się na przezwyciężenie jakiejkolwiek katastrofy, która może na nią czekać.
Kilka razy moja mama wspominała swoje życie w trakcie wojny, mówiła nam o „szczęśliwych momentach”. Na przykład o swoim życiu w getcie, tylko ona zdecydowała się powiedzieć jakie „miłe wesele” miała. Jedyne wspomnienia z okresu spędzonego w Aushwitz, którymi się dzieliła dotyczyły spotkania z komunistycznym członkiem podziemia, który rozpoznał ją w Birkenau, nawet bez jej włosów. Powiedział jej, że był winien pieniądze jej ojcu i w zamian wprowadził ją do Kleiderkammer-Barrack, miejsca gdzie zapadła w rodzaj transu, stojąc przed stertą ubrań zabranych zamordowanym Żydom. Była w stanie wybrać kilka ubrań, które mogły pomóc jej i jej przyjaciołom w przetrwaniu kilku następnych tygodni. Również powiedziała nam o szczęśliwym dniu w kwietniu 1945 r. gdy uratowała siebie i swoją obozową siostrę Bellę z płonącego pociągu, gdzie wielu innych zginęło. To było wszystko co nam powiedziała.
Chciałam dowiedzieć się więcej o życiu mojej matki w trakcie wojny. W poszukiwaniu informacji o kieleckim getcie znalazłam w bazie Jewish Record Indexing – Poland artykuł Elliota Cohena dotyczący pamiętnika Mildred Manii Feferman-Wasoff. Swoje wspomnienia z kieleckiego getta spisała w latach 1945-46 po polsku. W roku 1979 zostały przetłumaczone na angielski. Słyszałam o tym pamiętniku z kieleckiego getta i próbowałam zlokalizować jego kopię przez wiele lat.
Na końcu artykułu dr Cohen załączył indeks zawierający nazwiska wszystkich wymienionych w pamiętniku osób. Na tej liście są nazwiska Loli i Dawida Taumanna. Pragnęłam wiedzieć w jakim kontekście byli oni wspominani. Skontaktowałam się z dr Cohenem i on wysłał mi kopię angielskiego tłumaczenia wspomnień – całą książkę. Byłam oszołomiona. Nie spodziewałam się, że Elliot Cohen będzie na tyle uprzejmy, aby podjąć taki wysiłek, żeby mi pomóc.
Zaczęłam go czytać jednym tchem. Kiedy znalazłam się na 48 stronie wstrzymałam oddech jak autorka opisywała moją mamę rodzącą w tym co pozostało po kieleckim getcie, po morderczej likwidacji większości jego mieszkańców.
Lola nigdy nie mówiła o tym dziecku. Mój brat i ja słyszeliśmy plotki o tym, że mogła być w ciąży w trakcie pobytu w getcie. Sytuacja, która jest prawie nie do zniesienia. Ciężarne kobiety rozstrzeliwano gdy odkryto ich stan. Zakładaliśmy, że poddała się aborcji, żeby mieć szansę przetrwania.
W pamiętniku Mildred Feferman-Wasoff odkryłam, że moja matka była w stanie ukryć ciążę przez dziewięć miesięcy, ratując siebie i jej nienarodzone dziecko w trakcie horroru codziennego życia w getcie i selekcji.
Czy Lola zauważyła, że jest w ciąży gdy było już za późno na aborcję? Czy licząc na lepszą lub jakąkolwiek przyszłość chciała mieć to dziecko za zgodą męża i żyjącej jeszcze rodziny lub bez niej? Czy ona lub jej szwagierka Manja Rosenkranz, która była w ciąży w tym samym czasie, miały te ciągłe dyskusje o możliwej przyszłości z życiem rodzinnym w wolnym świecie? Czy była maleńka szansa na przetrwanie? Dowiedziałam się, że moja matka i jej mąż poszli po radę do rabina, który powiedział im, że żeby zabezpieczyć matkę i jej rodzinę, dziecko musi być pozbawione szansy na przetrwanie.
Na wszystkie te pytania wyobrażam sobie różne odpowiedzi.
Ale jest jeden pewnik, nagle stałam się siostrą rodzeństwa zamordowanego w trakcie Holocaustu.
Sara Rembiszewski
Styczeń 2015
Tel Awiw, Izrael
Artykuł pochodzi ze strony http://www.jewishgen.org/jewishgen/testimonials/pages/2015_january/rembiszewski_2015January.html
Tłumaczenie: Anna Snoch